A wheelchair
My dad told me a story: his acquaintance who works ina hospital has a disabled son - the boy cannot walk. They live in a house with no elevator but somewhow she manages. She called yesterday and literally begged for help since both her wheelchairs are broken and there is nobdy to fix them so she cannot take her son for physiotherapy.
She's got nowhere to have the thing fixed, they will not lend one in a hospital, she cannot afford the new one.The therapist will not come to their house - not even as an exception.
So my dad sat there till 2 a.m. and fixed the wheelchairs.
And I'm thinking - if in our country AT LEAST the same attention was given to the children who are already born as it is given those still in their mom's bellies it would be good.
.--. . --- .--. .-.. . / .- .-. . / .--. . --- .--. .-.. .
Mój tato opowiedział mi następującą historię: znajoma pracująca w szpitalu ma niepełnosprawnego syna - chłopiec nie chodzi. Mieszkają w bloku bez windy ale jakoś sobie radzi. Wczoraj dzwoniła i błagała tatę o pomoc bo oba wózki są popsute i nie na jak zawieźć syna na rehabilitację. Rehabilitant do domu nie pojedzie nawet w drodze wyjątku. Naprawić wózka nie na gdzie - ani w szpitalu ani w serwisach, na nowy nie stać. No więc ojciec siedział i do 22 naprawił jej te wózki.
Myślę sobie, że gdyby w naszym kraju CO NAJMNIEJ tyle czasu poświęcono dzieciom już urodzonym co tym jeszcze w brzuchu mamy to byłoby ok.